Jeszcze nie zdążyłem do końca odpowiedzieć na pierwszy list Pana Przemysława Kusika, a tu mam już kolejne pytania w drugim liście. Do pierwszego listu jeszcze wrócę. Teraz odpowiem na ten drugi. Oto on:
Szanowny Panie Redaktorze
Dziękuję za udzieloną przez Pana odpowiedź na jedną z kwestii mojego listu. Będę czekał także na poruszenie pozostałych problemów. Po jej przeczytaniu nasuwają mi się jeszcze 2 pytania. Nie do końca rozumiem stwierdzenie:” [marsze] służą uzyskaniu władzy politycznej przez PiS” – tzn. w jaki sposób przez te marsze PiS ma uzyskać władzę – myślę, że one raczej nie są zachętą przyciągającą niezdecydowanych. Po drugie natomiast chciałbym zapytać czy znajduje Pan obecnie, w szeroko rozumianej polskiej prawicy grupę, z którą identyfikuje się Pan najsilniej poglądowo. Napisał Pan, że zagłosowałby na PiS i rozumiem to, ponieważ żadna z mniejszych partii nie ma właściwie szans w obecnej sytuacji nawet dostania się do parlamentu. Nie wiem czy właściwie do sprawy Krzyża odniosła się pozytywnie jeszcze jakaś grupa – nie dziwi też przez to brak innych partii w marszach 10.
Z poważaniem,
Przemysław Kusik
Pierwszy problem: czy marsze każdego dziesiątego miesiąca służą uzyskaniu władzy przez PiS?
Moja uwaga na ten temat miała oczywiście charakter skrótu myślowego. Chodziło mi o to, że publiczna manifestacja, której punktem kluczowym jest przemówienie przywódcy jednej z partii politycznych służy siłą rzeczy promocji tej partii i jej przywódcy służąc tym samym realizacji podstawowego celu tej partii – uzyskania władzy w państwie.
Pan Przemysław Kusik pisze: „Myślę, że one (marsze – dop. S. K.) raczej nie są zachętą przyciągającą niezdecydowanych”. To jest opinia Pana Przemysława Kusika i niekoniecznie musi ją podzielać Jarosław Kaczyński.
Drugi problem ujmę w sposób bardziej ogólny: czy istnieje na polskiej scenie politycznej jakaś grupa, z którą Polak pragnący aby Polska była Polską mógłby się identyfikować?
Moja odpowiedź jest zdecydowana: nie istnieje.
Taką grupą bowiem byłaby grupa, która w sposób jasny określiłaby swój ostateczny cel, cel, który dziś mógłby wydawać się niemożliwy do osiągnięcia, ale który jest celem do którego powinniśmy zmierzać.
Chodzi o Polskę suwerenną niepodległą (warunkiem podstawowym, pierwszym jest tu wystąpienie z Unii Europejskiej) będącą konstytucyjnie i faktycznie państwem, o którym można powiedzieć, że jest Królestwem Matki Bożej, posiadającym inny ustrój polityczny i gospodarczy o takim charakterze, który gwarantowałby polityczną podmiotowość narodu oraz jego podmiotowość gospodarczą (gospodarka zdominowana przez przedsiębiorstwa rodzinne).
Jedną z poważnych koncepcji, które można by tu brać pod uwagę byłaby koncepcja katolickiego demokratycznego korporacjonizmu, którego zwolennikiem był np. przed II wojna światową, wtedy ksiądz i doktor, Stefan Wyszyński.
Do tych tematów będę wracał.