Jest to pytanie fundamentalne w tej sprawie i jednocześnie, co zadziwiające, najtrudniejsze. Jest to pytanie na które nikt dziś nie potrafi jednoznacznie i w sposób pewny odpowiedzieć.
Jest to pytanie, które powinni sobie wciąż stawiać obrońcy Krzyża, ci, którzy ich wspierają, ci katolicy, którzy uważają, że krzyż należy natychmiast przenieść do kościoła Św. Anny oraz wszyscy inni – przede wszystkim elektorat PO i przeciwnicy Krzyża.
Refleksja związana z próbą odpowiedzi na to pytanie może zmienić każdemu perspektywę patrzenia na wiele spraw.
W jaki sposób ja bym odpowiadał (próbował odpowiedzieć) na to pytanie?
PO chce przecież go usunąć, ma za sobą policję i, jak twierdzi, prawo (budowlane, o zabytkach i co tylko komu się wymarzy). Władze Stolicy (też PO) również chcą go usunąć (i mają ku temu instrumenty), Prezydent (także z PO) chce go usunąć. Krzyż jest na terenie, który mu podlega i ma do tego odpowiednie instrumenty.
Wszystkie wielkie media, w tym stacje telewizyjne stoją murem za PO i reprezentują dokładne takie samo stanowisko tak w ogóle jak i w szczególe urabiając od tygodni godzina po godzinie opinię publiczną. Media te przyklasnęłyby usunięciu krzyża i tłumaczyłyby to usuniecie jasko najbardziej pozytywne działanie PO.
W dniu 31 sierpnia br. Straż Miejska sprofanowana i wywiozła gdzieś krzyże z miejsca modlitwy naprzeciwko Krzyża Smoleńskiego. Co w takim razie stoi na przeszkodzie, by zrobili to samo z Krzyżem Smoleńskim?
Media wciąż twierdzą, że za usunięciem Krzyża jest ponad 60% społeczeństwa, a przeciwko trochę ponad 20%.
Z obrazu sytuacji nakreślonego przez media i ugruntowanego w świadomości społecznej wynika, że stanowisko polskiego Kościoła jest jednoznaczne i że Kościół jest za przeniesieniem Krzyża do Kościoła św. Anny.
Co zatem stoi na przeszkodzie usunięciu krzyża?
Oto jest pytanie bez odpowiedzi.
W wyniku różnych działań BOR-u i policji obrońcy Krzyża znaleźli się daleko od niego (stoją za barierkami po drugiej stronie ulicy). Jeśli nawet by założyć, że usunięcie Krzyża nie nastąpiłoby ze względów propagandowych to mogliby go spokojnie usunąć w dzień w różnych porach, gdy jest tam zaledwie kilka osób (przy założeniu oczywiści, że o zamiarze usunięcia nie informowaliby wcześniej) i spacyfikowanie, bez większej przemocy, tych osób nie stanowiłoby dla nich żadnego problemu (wystarczyłoby ich nie dopuścić do Krzyża, a zatem postawić pomiędzy nimi a Krzyżem, pomiędzy dwoma szeregami barierek, kilku policjantów.
Tak więc obrońcy Krzyża obecni pobliżu Krzyża nie są tu przeszkodą.
Gdzie więc szukać takich przeszkód?
Może po prostu wszystko scedowano na Prezydenta a on jest całkowicie niewydolny decyzyjnie? Tylko czego się obawia? Wydawałoby się, że nie ma niczego, co mogłoby mu jakoś dziś zagrozić.
Może przeszkodą jest tu jego własne sumienie lub jakaś bliżej niesprecyzowana, niejasna, silna obawa?
A może jednak postawa Kościoła jest inna od tej jaką przedstawiają media, a nawet inna od tej, która została zaprezentowana w różnych kościelnych komunikatach?
Nawet stanowisko Metropolity Warszawskiego i Prezydium Episkopatu przedstawione w specjalnym komunikacie jest tu niejasne.
Przypomnijmy je: „Dlatego po decyzji władz o uczczeniu pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej prosimy o przeniesienie krzyża w godne miejsce, przygotowane w kaplicy katyńskiej Kościoła św. Anny, które stanie się jeszcze jednym miejscem modlitwy i refleksji nad kwietniową tragedią”.
Jaka ma być decyzja władz, by spełnione były przedstawione wyżej warunki?
Władze oświadczyły zaraz potem, że żadnego pomnika w najbliższym czasie nie będzie nie tylko pod pałacem, ale na terenie Warszawy (nie licząc tego na cmentarzu).
Czy z tego wynikałoby, że Metropolita i Prezydium Episkopatu nie zgadzają się teraz na przeniesienie Krzyża.
Czy z tego wynikałoby, że nie znajdzie się żaden ksiądz, który przeniósłby Krzyż?
Czy jednak władze muszą mieć tu księży? Co by było gdyby przeniosły krzyż bez ich udziału tak jak to zrobiła Straż Miejska w odniesieniu do poświeconych krzyży zabranych modlącym się na Krakowskim Przedmieściu?
A może są tu ukrywane jakieś wyniki badań opinii publicznej i prognozy związane z zachowanie wielu ludzi po usunięciu Krzyża?
Może władze obawiają się, że po usunięciu Krzyża będzie jeszcze większy problem i więcej Krzyży na Krakowskim Przedmieściu?
A może mamy tu do czynienia z jakimś niejawnym porozumieniem pomiędzy władzą a Kościołem jak to bywało za czasów komuny?
Do 15 sierpnia zachodziły przypadki profanacji Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Odsunięcie na kilkadziesiąt metrów od Krzyża jego obrońców automatycznie spowodowało, że do Krzyża nie mają też dostępu ci, którzy chcieliby go sprofanować. To odsuniecie z punktu widzenia władzy miało sens w takim kontekście, że ułatwiłoby to usunięcie Krzyża. Jednak go nie usunięto. Jaki był wgląd. Może stoją za tym biskupi? A może po prostu władza się przyczaiła i wyczekuje najlepszego, jej zdaniem momentu? Jaki to miałby być moment? Czas działa raczej na korzyść obrońców Krzyża niż władzy. Pod krzyżem pojawia się coraz więcej ludzi i to z całej Polski.
A może zadziałał tu Papież?
A może, po prostu, jest to działanie Boże?
Dlaczego Krzyż wciąż stoi?
Dlaczego wciąż stoi sanktuarium na Jasnej Górze?
Dlaczego nie udało się go zniszczyć ani Hitlerowi ani Stalinowi choć, jak wiemy, zamierzali je zniszczyć?
A jeżeli jednak Krzyż jest chroniony przez samego Boga?
Co wtedy?
Jak powinniśmy się zachowywać?
A może to jest jakiś wielki egzamin przed którym stawia nas Bóg?
Może jest tak, że zdamy go, gdy Krzyż pozostanie, a nie zdamy, gdy go usuną?
Zdamy go, gdy po usunięciu tego Krzyża będziemy wciąż stawiać na Krakowskim Przedmieściu nowego Krzyże, a nie zdamy go w momencie, gdy przed Pałacem Prezydenckim nie będzie stał żaden Krzyż?
Czy nie za mało polskich katolików staje w obronie Krzyża?
A może Warszawa jest nową Sodomą i Bogu wystarczy tylko dziesięciu sprawiedliwych?
Jedno jest pewne przyszedł czas refleksji na temat Krzyża w naszym życiu. Nie zmarnujmy tego czasu i nie dopuśćmy do tego żeby to była tylko teoretyczna (martwa) refleksja).
Gdzie są owoce naszej wiary, naszej miłości i naszej nadziei?
Któż je widzi?
Pokażmy je.
Skomentuj