Często jesteśmy zmuszeni usuwać pewne komentarze, które wchodzą na naszą stronę. I często spotykamy się z pytaniem dlaczego usuwamy, dlaczego nie publikujemy i nie odpowiadamy. Dr Krajski kilkakrotnie pisał na ten temat, wyjaśniał nasze stanowisko. Ponieważ jednak takie komentarze nieustannie się pojawiają, zdecydowaliśmy odpowiedzieć „hurtowo” na zarzuty, a przy okazji jeszcze raz wyjaśnić swoje stanowisko.
I tak – komentarze, które są przez nas odrzucane można podzielić na dwie grupy i kilka kategorii:
Pierwsza ( i niestety jest tego bardzo dużo) – to zwykłe inwektywy. Odnoszą się one do nas (redakcji, szczególnie do dra Krajskiego) i do Obrońców Krzyża. Nazywani jesteśmy „debilami, oszołomami, menelami, rozrabiakami, idiotami, moherami, kretynami”. Trafiają się też różne nieparlamentarne słowa. Bardzo często dosyłają nas do „psychiatryka”. Rozumie się samo przez się, że z takimi komentarzami nie będziemy dyskutować. Nie mniej jednak wspomnę o jednym określeniu, które uparcie się pojawia: chodzi o przymiotnik „średniowieczni”. Dodawany jest do różnych obraźliwych określeń (na prz. średniowieczni idioci, średniowieczni ciemiężyciele, średniowieczna ciemnota itd.) wspominam o tym, by pokazać jak głęboko zakorzenione jest rozpowszechniane od wielu lat kłamstwo na temat Średniowiecza i jak bardzo wsiąkło w umysły ludzkie.
Do tej grupy tez należy włączyć mnóstwo obraźliwych komentarzy na temat Radia Maryja i ojca Dyrektora. Komentarze, z których płynie niczym nie umotywowana nienawiść. Z tymi komentarzami nie można dyskutować, nie ma tam żadnych argumentów, tylko obraźliwe wyzwiska.
Druga grupa – to „komentarze z argumentami”. A te należy podzielić na kilka kategorii:
I tak – na początku „argument tolerancji”. Ogólnie zarzut brzmi tak: „jesteście nie tolerancyjni, oprócz was są tacy, co maja inną religię, a wy chcecie im narzucić swoją”. „Obrońcom tolerancji” najkrócej można powiedzieć, że nam, katolikom, też należy się tolerancja. I że nie potępiamy i nie obrażamy nikogo, nie przeszkadzamy nikomu wyznawac swojej wiary publicznie. Nam jednak przeszkadzają – więc kto jest nietolerancyjny?
Kolejny argument – „z demokracji”. Brzmi tak: „Jest demokracja, więc dlaczego wam przeszkadza, że inni krzyczą na was. Każdy może robić co chce.” Ten argument się powtarza bardzo często, co świadczy o pełnym niezrozumieniu, co to jest demokracja. Widać, że następuje pomyłka co do zrozumienia terminu. Nie będę go tu wyjaśniać, każdy może sobie przeczytać w Internecie.
Trzecią kategorię nazwałabym „religijno-umoralniającą”. Są to wypowiedzi typu: „Pan Jezus naucza nie walczyć, a podstawić drugi policzek. Nie namawiaj do walki, opamiętaj się, bracie.” (to najczęściej do dra Krajskiego). „Pamiętajcie, szatan posługuje się nawet religijnością do swoich celów. Spójrzcie w swoje serca. Szatan chce odwrócenia uwagi człowieka od własnego wnętrza.” Tu odpowiedzieć możemy tylko jedno – nikogo nigdy nie namawiamy do walki innej niż duchowej. Stoimy pod Krzyżem, jesteśmy poniewierani, ale walczymy ze złem w sferze duchowej – modlitwą i czuwaniem. Na „własne wnętrze” patrzymy od strony swej grzesznej natury i rachunku sumienia. Nie zajmujemy się kontemplacją „własnego wnętrza”. Pod Krzyżem uczymy się kontemplacji Krzyża!
Kolejna kategoria to „biblijno – pouczająca”. Tu można zakwalifikować ogromną ilość postów, w których jak mantra pojawiają się tego typu wypowiedzi: „Modlę się by Bóg wam pomógł się opamiętać, bo to w Biblii napisane ‘Gdy się modlicie, nie postępujcie jak obłudnicy. Oni modlą się chętnie w synagogach i miejscach publicznych, aby zwrócić na siebie uwagę’ Módlcie się tak, by tylko Bóg was widział. Nie demonstrujcie publicznie. Krzyż ma być w sercu człowieka, a nie na ulicy”. Otóż tym respondentom odpowiadam krotko: Jeśli tak, to bądźcie konsekwentni i wystąpcie przeciw pielgrzymkom, przeciw procesjom, przeciw wszystkim celebracjom na otwartym powietrzu, również przeciw tym, które odprawiał u nas Papież – Pielgrzym Jan Pawel II.
Następnie mamy kategorię „antypolityczną”. Tu już mamy do czynienia z argumentami, używanymi przez oficjalne media. Używane w nich argumenty odnoszą się do „mieszania religii z polityką”. Powtarza się: „nie wolno używać Krzyża do swoich celów, wy politykujecie, krzyż ma łączyć, a nie dzielić”. Odpowiem też bardzo krótko (krótko, bo temat jest za szeroki i można poświęcić mu wiele artykułów). I tak – religia i polityka są powiązane ze sobą i zawsze tak będzie. Chrystus został skazany przez Piłata z powodów politycznych, przez faryzeuszy zaś – z powodów religijnych. Samo istnienie Kościoła (jak mawiał Sł. B. Stefan kard. Wyszyński) jest sprawą polityczną. Istniejemy w określonych warunkach (politycznych) i nigdy nie będzie inaczej. Naszą tragedią jest to, że politycy nie słuchają Kościoła, naszą tragedią jest, że nam wmówiono, że mamy zamknąć się ze swoja wiarą w domu lub w zakrystii. Wmówiono nam, że rozdzielenie państwa od Kościoła jest korzystne dla obywateli. Wmówiono, że państwo ma być świeckie. Jest to błędny pogląd, bo państwo powinno być podległe Kościołowi i słuchać Jego nauki, jeśli chce zapewnić dobro dla swoich obywateli. Tylko Kościół posiada pełnię prawdy, a co za tym idzie i pełne prawo do nauczania i prowadzenia nie tylko pojedynczych osób, ale i społeczeństw.
I jeszcze jedno – wmawianie nam, że bronimy określonej opcji politycznej jest próba manipulacji. Bronimy Krzyża, który jest zaatakowany przez świeckie państwo. Jednocześnie bronimy Polskę. Bronimy Polskę, bo Polska bez Krzyża nie może się ostać. Bronimy tym samym pamięć o Tragedii Smoleńskiej, tak jak bronimy pamięć o Katyniu i Miednoje, tak jak bronimy pamięć o każdym miejscu i każdym zdarzeniu naszej martyrologii narodowej. I dalej będziemy bronić.
Krzyż – to nie, jak niektórzy z naszych respondentów chcą – „dwa kawałki drewna”. Krzyż to znak Chrystusa Pana, „znak, któremu sprzeciwiać się będą”.
Drodzy respondenci! Postarałam się odpowiedzieć rzeczowo na Wasze argumenty, więcej polemiki z niepublikowanymi komentarzami nie będę podejmować. Na koniec tylko wspomnę – przyszedł czas próby, w którym albo staniemy pod Krzyżem, albo się od Niego odwrócimy. Być może spotkamy się na miejscu Krzyża Smoleńskiego, być może będziemy zjednoczeni lub podzieleni. Obyśmy się spotkali po tej samej stronie – na modlitwach, na czuwaniu i na wielbieniu Krzyża przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie, na ulicach w Bytomiu, na wzgórzu w Przemyślu… Wszędzie tam, gdzie Krzyż jest atakowany.
Maria Kominek OPs
[…] Odpowiedź niepublikowanym komentarzom […]