Warszawa, dnia 8.08.2010
Komendant Stołeczny Policji inspektor Adam Mularz
ul. Nowolipie 2, 00-150 Warszawa,
tel. 22 603-65-55
tel. 022 603-66-26
ksp.winspekcji@policja.waw.pl .
Podczas ostatnich nocy nasiliły się działania sprzeczne z prawem zagrażające zdrowiu i życiu oraz godzące w godność osobistą i stanowiące obrazę publiczną i posiadające znamiona profanacji działania podejmowane przez różne osoby w pobliżu krzyża stojącego pod pałacem prezydenckim na Krakowskim przedmieściu w Warszawie. Obecni tam policjanci nie reagują na te fakty, jawne łamanie prawa.
Prosimy o interwencję w tej sprawie, o zwiększenie liczby patroli, po świecenie szczególnej uwagi temu miejscu, o chronienie osób przebywających i modlących się pod krzyżem.
Jeśli taka sytuacja będzie trwać może spowodować tragiczne skutki (ktoś może zostać ranny czy zabity).
Załączamy relację naocznego świadka z datowaną na 8 sierpnia br.
Do wiadomości:
Prezydenta m.st. Warszawy – sekretariatprezydenta@um.warszawa.pl
Kancelarii Prezydenta RP – adres mailowy: listy (wstawic małpę) prezydent.pl
Relacja naocznego świadka: „Stoję już czwartą noc pod krzyżem pod pałacem prezydenckim. To czego tam doświadczamy, przechodzi granice wszelkich wyobrażeń. Oto tylko ułamki tego, co dzieje się co noc: około 21:00 przychodzi ks. Małkowski i wspólnie ze zgromadzonymi tam wiernymi odmawiamy apel jasnogórski. Z pobliskiego Gesslera (wino, wódka, piwo wszystko za 4 zł) natychmiast przybliża się grupa około 60 osób, podpitych, z nową prowokacją. Wciskają się, między stojących tam ludzi i tubalnymi wrzaskami skutecznie zakłócają każde słowo modlitwy. Okrzyki są niewybredne: „precz z krzyżem”, „zimny Lech na krzyż”, „krzyż do kościoła”, wszystko obficie pokraszone przekleństwami: k…, h…, pierd…, kut… i inne. Wrzaski nasilają się i łączą tak, że nie słychać ani jednego słowa kapłana. Od 23:00 do 9:00 Gessler jest tak pełen ludzi, że nie mieszczą się w lokalu. Niestety nie przychodzą do niego, ale… po odpowiedniej dawce piw, wódki i prawdopodobnie jakiś narkotyków, wszyscy udają się pod… krzyż. Wczoraj młoda dziewczynka, lat może 17, podchodziła do modlących się, po kolei wrzaskliwym głosem krzycząc: „Masz penisa? Nie?, to powiedz: penis, penis, kur… penis, takie trudne?” Nie ważne, że nam przeszkadza, że się pakuje, podchodzi non stop przez około 3 godziny do każdego z nas z tym samym tekstem. Oczywiście każde jej zachowanie spotyka się z gromkim aplauzem kolegów z pod Gesslera…. Po chwili upity w belę mężczyzna, około 40 lat, włazi po krzyżach, depcąc palące się znicze, tratując kwiaty i leżące zdjęcia osób poległych w katastrofie pod Smoleńskiem… Takie wejście wywołuje wśród towarzystwa spod Gesslera wprost euforię radości. Nagle ze wszystkich stron pojawiają się kamery i aparaty fotograficzne, pilnie nagrywając zajście. Mężczyzna woła przepitym głosem: „Ruchać się pod krzyżem!” i zaczyna robić obsceniczne gesty. Po chwili zatacza się, zadeptując lezące krzyże, które ludzie tam położyli. Gdy podchodzi 2 policjantów (na nasze błagania o interwencję), towarzystwo skanduje: „on nic nie robi! on nic nie robi! nie można go aresztować!”, i zalęknieni policjanci odchodzą. Ktoś z tyłu rozrywa krąg modlących się ludzi na różańcu i w kółko woła zachrypniętym głosem: „gdzie trzymacie ręce, jak się modlicie, ręce trzyma się na piersiach, a nie na jajach” Oczywiście wybucha lawina histerycznego śmiechu. Dwóch młodych mężczyzn podchodzi do krzyża i zaczynają się całować jak zakochani oraz obmacywać. Starszy człowiek podchodzi do mnie i z całej siły wali mnie pięścią w ramię.
Zapytacie, czy na to pozwalamy… Gdzie jest policja, gdzie służby porządkowe…
Podczas tych nocy, zwracamy się co sekundę do stojących murem uzbrojonych policjantów przed krzyżem, błagamy o pomoc, upominamy, krzyczymy… I co? Mur zaciętych twarzy patrzy na nas bez słowa, obojętnie przyglądając się zaistniałym zajściom”.
Skomentuj