Stoimy w dużym kręgu. Jest nas ponad 50 osób. Jest Krzyż, obraz Jezusa Miłosiernego i obraz Matki Bożej i trochę zniczy. Po obu stronach stoi po dwóch uzbrojonych ubranych na czarno , uzbrojonych policjantów. W tym momencie podszedł młody chłopak do zniczy i podpalić od nich papierosa. Ktoś do niego podszedł prosząc, by opuścił to miejsce, ale on nie chce, stoi i pali papierosa. Podeszło do niego dwóch policjantów i polecają mu opuścić to miejsce. On się nie rusza i dmucha im dymem w twarz. Otacza ich coraz więcej bezczyn, którzy starają się przekonać go, by odszedł. Ktoś to filmuje. Policjanci spisują tego człowieka. Modlitwy prowadzi oczywiście ks. Jacek. Teraz odmawia modlitwę w łączności z Ojcem Świętym po łacinie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
II cześć relacji
Po 21. 35 było spokojnie. Człowieka palącego papierosa pod Krzyżem usunęli wreszcie nasi mężczyźni. Wtedy zajęło się nim czterech policjantów. Modliłam się z zamkniętymi oczami starając się jak najbardziej odseparować od wszystkiego tego co mogłoby mnie rozproszyć. Tak dotrwałam do końca czyli do 22.20 lub 22.30. Nie patrzyłam na zegarek. Po błogosławieństwie ludzie nadal pozostali, rozmawiali. Było ciepło. Wiele osób rozmawiało z ks. Jackiem. Udzielał też błogosławieństwa indywidualnego. Część składała Krzyż, część zbierała znicze.
Dziękuję Lidio i Ewo za waszą wytrwałość!
Ja też dziękuję. Bóg Wam zapłać!
Ponieważ gdzieś zagubiła się wcześniejsza relacja telefoniczna, dopowiem tylko, że w czasie nadawania relacji „na żywo” jakiś młodzieniec z papierosem w ustach kręcił się w pobliżu terenu modlitwy. W pewnym momencie rozerwał krąg modlitewny i demonstracyjnie wparował w sam jego środek. Zadowolony ze swego dokonania wypiął się tyłem do modlących się ludzi, z księdzem na czela i nachylił do zniczy ułożonych w krzyż, zapalając sobie od nich papierosa. W tej chwili podeszli do niego mężczyźni z „naszej” grupy, usiłując wyprowadzić go z miejsca, które zajął. Ten rozłożył szeroko ramiona dając na znak, by go nie dotykać. Udało się im jednak wywieźć go poza krąg, gdzie podeszło do niego dwóch pilnujących nas policjantów. Osobliwe: nasi policjanci zaczęli reagować… To istna metamorfoza od zeszłego roku, kiedy nie można się było doprosić, by zechcieli choć postraszyć wulgarnych i brutalnych przeciwników, atakujących nas dzień i noc… Ostatecznie wszystko zależy przecież od rozkazu „z góry”.
Odkąd zrobiło się bardzo ciepło, Krakowskie Przedmieście zrobiło się ruchliwe, zgiełkliwe i tłoczne. Dzieje się tak nie tylko za dnia. Do późnej nocy ludzie przesiadują w kawiarenkach, to spacerują po trakcie, całymi rodzinami. Oczywiście jest też bardzo wiele młodzieży i studentów – Uniwersytet znajduje się przecież tuż „za ścianą” pałacu prezydenckiego. W takich momentach godzina 21.00 staje się niemal środkiem dnia, nic dziwnego zatem, że nasza grupa powoli niejako niknie w tłumie. W takich chwilach szczególnie silnie trzeba walczyć o skupienie wewnętrzne: nie sprzyja mu zgiełk,ruch, ani wieczór, który jeszcze o tej porze jest widny i jasny. W ciemne i zaśnieżone wieczory zimowe, gdy tonęliśmy w jakiejś uroczystej ciszy, niczym samotna wyspa na oceanie, tworząc jakby jedyny przyczółek żywych istot na ulicy – wystarczyło zmrużyć oczy, by zatopić się w tajemnicach różańcowych. Teraz, w obliczu nowych rozproszeń trzeba nowych sił i nowych łask, by treść modlitwy mogła przeniknąć do wnętrza i je wypełnić.
Już się znalazła. Wkleiłem ją na początek tej relacji.
Stanisław Krajski
Tak, dziękuję! Ja się spóźniłam.