Szokuje mnie następująca zamieszczona w jednym z komentarzy uwaga Pana Jacka z Ochoty: „Miałem do tej pory mieszane uczucia co do książki „W obronie krzyża” choć z jednej strony doświadczyłem już
dobrych słów na jej temat że ukazuje klimat tamtych trudnych, bolesnych dni, a z drugiej strony słyszałem o różnego rodzaju niedomówieniach…”.
Pan Jacek jak i inni Obrońcy Krzyża znają doskonale procedury jakie zastosowałem w odniesieniu do tej książki.
Przypomnę je krótko.
Przez połowę sierpnia i cały wrzesień informowałem Obrońców Krzyża każdego z osobna lub za pośrednictwem innych osób, zę powstaje książka i że punktem wyjścia dla niej będą materiały zamieszczone an stronie. Każdy mógł te materiały przeczytać i przekazać mi swoje uwagi.
Na tydzień przed ukazaniem się książki było ogłaszane na Krakowskim Przedmieściu, że się z nią pojawię i wręczę ja każdemu, kto będzie obecny.
Następnie prosiłem wszystkich o uwagi, które obiecałem zamieścić w książce.
Po dwóch tygodniach przygotowałem dodruk z poprawkami – uwzględniłem w nich dosłownie wszystkie i w całości zgłoszone uwagi, a było ich kilkanaście.
Jeżeli w książce czegoś zabrakło to tylko dlatego, że tego nie zgłoszono.
Nie może być zatem mowy o jakichkolwiek „niedomówieniach”.
Ja tej książki nie napisałem. Ja ją zredagowałem zamieszczając w niej materiały, które znalazły się na stronie, a które w odniesieniu do faktów stanowione były przez relacje Obrońców Krzyża.
O ile pamiętam Pan Jacek nie zgłaszał wtedy żadnych zastrzeżeń.
Być może pisze zatem w swoim komentarzu o swoich niedomówieniach.
Z książką można oczywiście polemizować, ale w tej jej części, która zawiera refleksje Marii Kominek OPs, mojego syna Michała lub moje. Tutaj jest już kwestia opinii, poglądów, ocen.
Ludzie niektórzy mają nie po kolei w głowie, jedni liczą ile razy na której stronie się przewinęło ich imię, ich nazwisko, ich zasługi. Ile razy byli wymienieni, wyszczególnieni, docenieni, podkreśleni, pochwaleni.
A PAN BÓG co? – do kąta? Do kościoła? Do kaplicy? Jak głosiły transparenty?
A OFIARY tej katastrofy? – na cmentarz, na tablicę, do gazety, bo tu ja?
A RODZINY OFIAR katastrofy?- no jak to? Nikt tu wywiadu z nimi nie zrobił, nie wymienił ich 78 razy na stronie….
A TE STARSZE PANIE „klepiące zdrowaśki” – nikt o nich nie pisze z imienia i z nazwiska…
A ta internetowa armia – nikt o niej nie wspomina …
A ci łączący się duchowo bez internetu, szumu i rozgłosu – oni nie liczą się w oczach Boga?
LICZĄ SIĘ.
KAŻDY SIĘ LICZY!
Słowo Boże mówi:
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie”
Książka mówi o sprawie a nie o osobach. Ojciec Jerzy w Afryce opowiada o sprawie obrony Krzyża, wiary, w Radio Maryja codziennie setki tysięcy bezimiennych modli się podczas różańca świętego o poszanowanie Krzyża w przestrzeni publicznej – bezimiennie.
No proszę ! Ojciec Jerzy jest niesamowity. Tutaj czynił tyle Dobra a wyjeżdżając do Zulusów robi jeszcze więcej chwały.
Miałem do tej pory mieszane uczucia co do książki
„W obronie krzyża” choć z jednej strony doświadczyłem już
dobrych słów na jej temat że ukazuje klimat tamtych trudnych , bolesnych dni , a z drugiej strony słyszałem o różnego rodzaju niedomówień , które dziś nie mają żadnego znaczenia jeśli treści dochodzą do tych co Polski nie znają albo są wielkimi Patriotami z daleka od własnej Ojczyzny a mają obraz Walki w Imię obrony Krzyża w przestrzeni publicznej. Bóg zapłać Ojcu , nie wiem kiedy dojdą te pozdrowienia które teraz czynię (mam nadzieje że nie we własnym imieniu – tylko wielu ) , życząc Ojcu wiele Radości z posługi drugiemu człowiekowi , to szlachetna posługa , ale wymagająca dużo sił fizycznych Duchowych , moralnych i innych o które będziemy zabiegać w modlitwie codziennej na Krakowskim Przedmieściu i na koniec przy okazji pragnę podziękować za dzieło w postaci wspominanej książki czyli p.dr Krajskiemu i p. Kominek za wielki dar na rzecz upamiętnienia tamtej grozy i walki o Krzyż
Bardzo Proszę na przyszłość używanie całkowitej mojej wymowy a w szczególności danego wątku sprawy , napisałem bowiem że „dziś nie ma to znaczenia” , dla mnie ta książka od początku nie miała jakieś wielkiej wagi , bo ja sam od 27.08 stanowię bohatera w tej sprawie ale zawsze na wszystkich spotkaniach nawet na K.P. mówiłem ze ta książka robi dobrą – wspaniałą robotę na zewnątrz